ShopDreamUp AI ArtDreamUp
Deviation Actions
Literature Text
Niemcy nie miał ochoty wstawać. Było tak miło i cieplutko… a w sypialnia na pewno wiatr mrozi grzbiet. Czuł jednak swoim siódmym zmysłem niemieckiej dyscypliny, że spanie dłużej będzie niedopuszczalne.
Otworzył jedno oko. Potem drugie. Ziewnął jak hipopotam i usiadł na łóżku, odruchowo zagarniając grzywkę do tyłu. Leżący obok Włochy oczywiście nadal spał jak zabity. Ludwig miał właśnie spuścić nogi na podłogę, kiedy coś przykuło jego uwagę. Na policzku Włoch widniał siniak. Niewielki, ale doskonale odznaczający się fioletem na śniadej skórze Feliciano. O, a obok następny! Ile ich na szyi… i nawet na ramieniu….
Niemcy nie przypominał sobie, żeby wczorajszego dnia Włochy zaliczył więcej wywrotek niż zazwyczaj. Wydawało mu się to co najmniej dziwne. Wystawił nogi na dywan i poczuł, że ma zakwasy. Au… i to zupełnie niezłe zakwasy. Zwłaszcza w biodrach. „Pewnie przesadziłem wczoraj z tym treningiem". Masując sobie biodro jedną ręką nagle stwierdził, że jest zupełnie nagi. „C… coo?!" Nie miał w zwyczaju sypiać na golasa, takie sztuki praktykował Włochy. Ale teraz nie ulegało wątpliwości, że jest goły, jak święty turecki. Rozpaczliwie rozejrzał się po sypialni, żeby chwycić pierwszą cześć garderoby, jaka wpadnie mu w ręce. Przecież Włochy mógł się w każdej chwili obudzić! Napotkał wzrokiem leżące pod szafą, straszliwie skotłowane… ubrania jego i Feliciano.
„Cholera…" pewna myśl zmroziła go do szpiku kości. Próbował sobie za wszelką cenę przypomnieć zdarzenia poprzedniego wieczoru, ale jedynym, co udało mu się wygrzebać z otmętów pamięci to wlepiający w niego wzrok swoich wielkich oczu Feliciano, a potem już tylko straszliwa rozkosz…
„Nie… nie… nie…!" Trzepnął się w głowę, ale nadal nic innego nie pamiętał.
Gdyby Niemcy miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do tego, jak on i Włochy spędzili wczorajszą noc, to rozwiał je zupełnie sam Latynos, który obudził się i zaczął płakać.
- Do.. Doitsuu…! – zawył żałośnie – Boooooli!
„O, cholera!" pomyślał Niemcy, szerzej otwierając oczy. „Co ja, do licha zrobiłem?!"
Tymczasem Włochy zdołał przeczołgać się przez łóżko i teraz wył rozpaczliwie w jego kierunku:
- Doitsu, tyłek mnie booooli!
Niemcy zacisnął zęby. Nie miał wątpliwości, że może go bolec, ale co on niby ma na to poradzić..? Z westchnieniem usiadł na łóżku, przykrywając newralgiczne miejsce kołdrą.
- No już… nie płacz… - pogłaskał Feliciano po włosach – przestanie…
- Snif… - pociągnął nosem Włochy.
- Włochy… - Niemcy przyciągnął go do siebie i przytulił – Przepraszam…
- Ve..? – oczy Feliciano były jeszcze większe, niż zazwyczaj. – Za co Doitsu przeprasza..?
- No… - Niemcy odkaszlnął – Że ci TO zrobiłem…
- Hm..? – Włochy w końcu zrozumiał, o co chodzi – Aaaaa! – krzyknął w nagłym przebłysku pomyślunku – Ale Doitsu… to było… to było coś dobrego!
Ludwigowi płonęły uszy.
- Doitsu jest bardzo do… - ciągnął beztrosko Włochy.
- Nie mów tego!! – wpadł mu w słowo Niemcy, przykładając dłoń do czoła. – Musimy się umyć – zmienił temat – Dasz radę iść?
- Chyba nie… - wygiął usta w podkówkę Włochy.
- Pft… - westchnął ponownie Niemcy – Więc zrobimy to tak… odwróć się!
- Hm…? Ale, Niemcy…
- Powiedziałem! – warknął Niemcy.
- Ve… - Feliciano ze łzami w oczach popatrzył w drugą stronę.
Niemcy wyskoczył z pościeli i rzucił się w kierunku ubrań. Zaczął wciągać na tyłek bokserki, kiedy zdał sobie sprawę, że chwycił te należące do Włoch. „A coś ciasne były… no nic dziwnego" pomyślał z konsternacją. Kiedy już udało mu się wbić w swoje, obrócił się do łóżka. Włochy bez cienia żenady patrzył się prosto na niego.
- Włochy!!! – ryknął, przyjmując kolor dojrzałego pomidora.
- Ve..? – zrobił słodką minkę Feliciano.
Niemcy poddał się. Tego Włocha i tak się nie przegada…
- Chodź tu… - nachylił się nad łóżkiem i chwycił Włochy pod plecy i kolana. Podniósł dorosłego faceta, jakby to była szmaciana lalka.
- Hurra~! – cieszył twarz Włochy – Doitsu mnie niesie~!
- Nie myśl sobie… - wydusił czerwony Niemcy – To jednorazowa rozrywka… i przestań się wiercić, spadniesz!
Włochy posłusznie znieruchomiał, ale zaraz potem oplótł ramiona wokół szyi Niemiec i zaczął nucić pod nosem niezidentyfikowaną melodię. Doszli do łazienki, Ludwig wsadził go ostrożnie do wanny i podał ręcznik.
- Zawołaj, jak będziesz czegoś potrzebował.
- A… a co z Niemcami…? – spytał Feliciano, opierając ramiona o skraj wanny.
- Posprzątam w sypialni…
- Ale Doooitsuuu!
- Co znowu? – wydusił już na progu Niemcy.
- Wykąp się ze mną~! – wyszczerzył się Włochy.
- C… co!? Nie ma mowy! – Ludwig, znowu zaczerwieniony założył ramiona na krzyż.
- Kiedy Doitsuuuu…. – Włochy wzniósł oczy ku niebu, robiąc cierpiętniczą minę – Tak mnie booooli…. Chyba nie dam rady sam się umyć… - popatrzył wesoło na Ludwiga. Doskonale wiedział, że Niemcy czuje się winny jego obecnego stanu. Ludwig przyłożył dłoń do czoła.
- Dobra… - wydusił zrezygnowany – Ale tylko ten raz!
- Ve~! – ucieszył się Feliciano.
Chwilę później siedzieli już razem w wannie pełnej wody. Ludwig czerwony jak po poparzeniu słonecznym mył Włochom plecy myjką.
- Ve, ve~ - zacieszał brunet. – Tak się zastanawiam, Doitsu…
- Hm…?
- Czemu Niemcy jest taki duży i silny, a ja taki malutki… - powiedział, patrząc na umięśnione ramię Ludwiga. Niemcy nie do końca wiedział co odpowiedzieć. W końcu nachylił się do ucha Włoch i powiedział cicho:
- Posłuchaj… bo powiem to tylko raz…
- Hm…? – Włochy obrócił głowę do tyłu, żeby widzieć twarz Ludwiga.
- Nieważne, jaki jesteś… - Niemcy objął go ramionami – Możesz być głośny, płaczliwy i do tego możesz za dużo gadać… Ale kocham cię takiego, jakim jesteś… Feliciano.
Otworzył jedno oko. Potem drugie. Ziewnął jak hipopotam i usiadł na łóżku, odruchowo zagarniając grzywkę do tyłu. Leżący obok Włochy oczywiście nadal spał jak zabity. Ludwig miał właśnie spuścić nogi na podłogę, kiedy coś przykuło jego uwagę. Na policzku Włoch widniał siniak. Niewielki, ale doskonale odznaczający się fioletem na śniadej skórze Feliciano. O, a obok następny! Ile ich na szyi… i nawet na ramieniu….
Niemcy nie przypominał sobie, żeby wczorajszego dnia Włochy zaliczył więcej wywrotek niż zazwyczaj. Wydawało mu się to co najmniej dziwne. Wystawił nogi na dywan i poczuł, że ma zakwasy. Au… i to zupełnie niezłe zakwasy. Zwłaszcza w biodrach. „Pewnie przesadziłem wczoraj z tym treningiem". Masując sobie biodro jedną ręką nagle stwierdził, że jest zupełnie nagi. „C… coo?!" Nie miał w zwyczaju sypiać na golasa, takie sztuki praktykował Włochy. Ale teraz nie ulegało wątpliwości, że jest goły, jak święty turecki. Rozpaczliwie rozejrzał się po sypialni, żeby chwycić pierwszą cześć garderoby, jaka wpadnie mu w ręce. Przecież Włochy mógł się w każdej chwili obudzić! Napotkał wzrokiem leżące pod szafą, straszliwie skotłowane… ubrania jego i Feliciano.
„Cholera…" pewna myśl zmroziła go do szpiku kości. Próbował sobie za wszelką cenę przypomnieć zdarzenia poprzedniego wieczoru, ale jedynym, co udało mu się wygrzebać z otmętów pamięci to wlepiający w niego wzrok swoich wielkich oczu Feliciano, a potem już tylko straszliwa rozkosz…
„Nie… nie… nie…!" Trzepnął się w głowę, ale nadal nic innego nie pamiętał.
Gdyby Niemcy miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do tego, jak on i Włochy spędzili wczorajszą noc, to rozwiał je zupełnie sam Latynos, który obudził się i zaczął płakać.
- Do.. Doitsuu…! – zawył żałośnie – Boooooli!
„O, cholera!" pomyślał Niemcy, szerzej otwierając oczy. „Co ja, do licha zrobiłem?!"
Tymczasem Włochy zdołał przeczołgać się przez łóżko i teraz wył rozpaczliwie w jego kierunku:
- Doitsu, tyłek mnie booooli!
Niemcy zacisnął zęby. Nie miał wątpliwości, że może go bolec, ale co on niby ma na to poradzić..? Z westchnieniem usiadł na łóżku, przykrywając newralgiczne miejsce kołdrą.
- No już… nie płacz… - pogłaskał Feliciano po włosach – przestanie…
- Snif… - pociągnął nosem Włochy.
- Włochy… - Niemcy przyciągnął go do siebie i przytulił – Przepraszam…
- Ve..? – oczy Feliciano były jeszcze większe, niż zazwyczaj. – Za co Doitsu przeprasza..?
- No… - Niemcy odkaszlnął – Że ci TO zrobiłem…
- Hm..? – Włochy w końcu zrozumiał, o co chodzi – Aaaaa! – krzyknął w nagłym przebłysku pomyślunku – Ale Doitsu… to było… to było coś dobrego!
Ludwigowi płonęły uszy.
- Doitsu jest bardzo do… - ciągnął beztrosko Włochy.
- Nie mów tego!! – wpadł mu w słowo Niemcy, przykładając dłoń do czoła. – Musimy się umyć – zmienił temat – Dasz radę iść?
- Chyba nie… - wygiął usta w podkówkę Włochy.
- Pft… - westchnął ponownie Niemcy – Więc zrobimy to tak… odwróć się!
- Hm…? Ale, Niemcy…
- Powiedziałem! – warknął Niemcy.
- Ve… - Feliciano ze łzami w oczach popatrzył w drugą stronę.
Niemcy wyskoczył z pościeli i rzucił się w kierunku ubrań. Zaczął wciągać na tyłek bokserki, kiedy zdał sobie sprawę, że chwycił te należące do Włoch. „A coś ciasne były… no nic dziwnego" pomyślał z konsternacją. Kiedy już udało mu się wbić w swoje, obrócił się do łóżka. Włochy bez cienia żenady patrzył się prosto na niego.
- Włochy!!! – ryknął, przyjmując kolor dojrzałego pomidora.
- Ve..? – zrobił słodką minkę Feliciano.
Niemcy poddał się. Tego Włocha i tak się nie przegada…
- Chodź tu… - nachylił się nad łóżkiem i chwycił Włochy pod plecy i kolana. Podniósł dorosłego faceta, jakby to była szmaciana lalka.
- Hurra~! – cieszył twarz Włochy – Doitsu mnie niesie~!
- Nie myśl sobie… - wydusił czerwony Niemcy – To jednorazowa rozrywka… i przestań się wiercić, spadniesz!
Włochy posłusznie znieruchomiał, ale zaraz potem oplótł ramiona wokół szyi Niemiec i zaczął nucić pod nosem niezidentyfikowaną melodię. Doszli do łazienki, Ludwig wsadził go ostrożnie do wanny i podał ręcznik.
- Zawołaj, jak będziesz czegoś potrzebował.
- A… a co z Niemcami…? – spytał Feliciano, opierając ramiona o skraj wanny.
- Posprzątam w sypialni…
- Ale Doooitsuuu!
- Co znowu? – wydusił już na progu Niemcy.
- Wykąp się ze mną~! – wyszczerzył się Włochy.
- C… co!? Nie ma mowy! – Ludwig, znowu zaczerwieniony założył ramiona na krzyż.
- Kiedy Doitsuuuu…. – Włochy wzniósł oczy ku niebu, robiąc cierpiętniczą minę – Tak mnie booooli…. Chyba nie dam rady sam się umyć… - popatrzył wesoło na Ludwiga. Doskonale wiedział, że Niemcy czuje się winny jego obecnego stanu. Ludwig przyłożył dłoń do czoła.
- Dobra… - wydusił zrezygnowany – Ale tylko ten raz!
- Ve~! – ucieszył się Feliciano.
Chwilę później siedzieli już razem w wannie pełnej wody. Ludwig czerwony jak po poparzeniu słonecznym mył Włochom plecy myjką.
- Ve, ve~ - zacieszał brunet. – Tak się zastanawiam, Doitsu…
- Hm…?
- Czemu Niemcy jest taki duży i silny, a ja taki malutki… - powiedział, patrząc na umięśnione ramię Ludwiga. Niemcy nie do końca wiedział co odpowiedzieć. W końcu nachylił się do ucha Włoch i powiedział cicho:
- Posłuchaj… bo powiem to tylko raz…
- Hm…? – Włochy obrócił głowę do tyłu, żeby widzieć twarz Ludwiga.
- Nieważne, jaki jesteś… - Niemcy objął go ramionami – Możesz być głośny, płaczliwy i do tego możesz za dużo gadać… Ale kocham cię takiego, jakim jesteś… Feliciano.
Literature
GerIta - Na lodzie
Płyta jedynego peronu tej maleńkiej stacji okazała się zdradliwa. Ludwig omal nie wywinął orła, gdy jedna noga uciekła mu w bok na oblodzonym betonie, a on sam poleciał do przodu. W ostatniej chwili uniknął upadku podpierając się ręką na zmarzniętej grudzie śniegu. Z trudem wstał, klnąc pod nosem.
W tej chwili powinien siedzieć w ciepłym domu i czekać na przyjazd Feliciano, który chciał trochę czasu spędzić z Niemcami. To, że Włochy wcześniej uprzedził Ludwiga o wizycie, zamiast niezapow
Literature
GerIta - Lawka
- Posłuchaj mnie
nie możemy
- Dlaczego?
Był późny wieczór. Na ulicach wciąż kręcili się ludzie, złaknieni nocnego życia i beztroskiego szaleństwa, ale w ciemnej bramie parku, gdzie stali, nie było żywego ducha.
Włochy patrzył na buty Ludwiga, w oczach kręciły mu się łzy. Niemcy przywykł już do takiego zachowania, ale dzisiaj po raz pierwszy nie wiedział, co ma w takiej sytuacji zrobić.
Włochy po raz pierwszy nie przepraszał. Ale nie tylko przez to Ludwig był taki zdezorientowany.
Parę
Literature
Spamano - Wieczorem
Klamka szczęknęła, ale drzwi hiszpańskiego domu pozostawały zamknięte. Lovino zaklął szkaradnie i kopnął we framugę. Drewno stuknęło głucho, ale poza tym nie było słychać żadnej odpowiedzi, tak jak wówczas, gdy Romano walił pięścią w drzwi.
- Cholerny idiota! warknął i ruszył do furtki. Po co mnie zapraszałeś, skoro nie masz zamiaru otwierać?
Tak naprawdę to Lovino wprosił się do Hiszpanii, chcąc uniknąć udziału w wielkiej zabawie połącz
Suggested Collections
Featured in Groups
To jest... trzecia GerIta w tym tygodniu o.O Jezu, niech ktoś mi zabierze klawiaturę!!!
Co mi tu za dziwne coś wyszło, sama nie wiem... o.O
Ale wiem, że jest sfejlowane na maaaksaaa
Btw, byki oczywiście być mogą, jak coś - wołac
Na początku miałam to skończyć zaraz po tym, jak Doitsu sobie zdał sprawę, co zrobił, ale potem dorzuciłam tę jakże oryginalna akcję z wanną i już do końca zepsułam
Postacie (c) Hima
Co mi tu za dziwne coś wyszło, sama nie wiem... o.O
Ale wiem, że jest sfejlowane na maaaksaaa
Btw, byki oczywiście być mogą, jak coś - wołac
Na początku miałam to skończyć zaraz po tym, jak Doitsu sobie zdał sprawę, co zrobił, ale potem dorzuciłam tę jakże oryginalna akcję z wanną i już do końca zepsułam
Postacie (c) Hima
© 2011 - 2024 FanRubyGloom
Comments72
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
skisłam