literature

Johnlock: So heavy in your arms EPILOG

Deviation Actions

FanRubyGloom's avatar
By
Published:
2K Views

Literature Text

Epilog

Usłyszałem stuknięcie drzwi na dole. Pewnie pani Hudson.
Podniosłem głowę. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że do tej pory spałem wpółleżąc, z brodą wspartą na mostku. Musiał obudzić mnie ten hałas.
Wbiłem tępy wzrok w okno.
Sen. Tylko głupi sen. Trzy lata szaleństwa.
- John?
Odwróciłem głowę w stronę drzwi. Stał tam. Wrócił. Wrócił, chociaż kazałem mu odejść. Wrócił, żeby znowu mnie nękać.
Poderwałem się z fotela. Zakręciło mi się w głowie.
- Odejdź!
Wyglądał, jakby go wmurowało w podłogę.
- John...
- Nie! Odejdź ode mnie!
Miał na sobie swój płaszcz. Brakowało szalika. Ale i tak w tym momencie przypominał mi tylko boleśnie mój sen sprzed chwili.
- Rozumiem, że jesteś wściekły.. - uniósł ręce w obronnym geście - Ale John, posłuchaj mnie...
Nie odpowiedziałem, tylko rzuciłem się w stronę szafki. Otworzyłem szufladę.
- Nie... John... - chyba nigdy nie widziałem Sherlocka w takim stanie. Wyglądał na autentycznie przerażonego.
- Przestań mnie nękać! Sherlock nie żyje! Ty jesteś tylko w mojej głowie! - uniosłem pistolet.
Sherlock z mojej głowy nagle się uspokoił. Bardziej teraz przypominał prawdziwego, tego idiotę, który wpędził mnie w taki stan.
Wyprostował się w wziął głęboki oddech.
- Daj mi podejść bliżej.
- Nie.
- To przecież ja. Nie wiem, co wyrabiała twoja wyobraźnia kiedy mnie nie było, ale...
- NIE!!! - ryknąłem. - Mam tego dość! Zdurniałem do reszty, mój mózg wyparował! A ciebie nie da się pozbyć!
Zrobił krok w moją stronę.
- Nie podchodź!! - zawyłem. Podniosłem pistolet. Wycelowałem go w chory wytwór mojej wyobraźni.
Sheclock stanął w miejscu. Chyba nie był w stanie nawet drgnąć.
- Zrozum... - mówił cicho, spokojnym głosem, jakby negocjował z terrorystą - John, musiałem. Żeby cię obronić. Bo cię...
- Mnie? - wycedziłem
- Bo cię kocham.
- Nie jesteś Sherlockiem. Jesteś w mojej głowie. W mojej głowie, tylko tam, nie ma cię, rozumiesz? - powtarzałem maniakalnie, czując narastające zawroty głowy i mdłości - Nie ma cię, nie ma...
Uniosłem pistolet.
- Tylko w ten sposób się ciebie pozbędę, wiesz?
Chyba nie do końca zdawałem sobie sprawę, co robię. Poczułem tylko nagle zimną lufę przy skroni, kątem oka zobaczyłem Sherlocka, który rzuca się w moją stronę i usłyszałem huk. Potem już nic.
Tego się nie spodziewaliście, co? >D
Nie spodziewaliście.

Uznajcie to za alternatywne zakończenie, że tak powiem. Specjalnie dodałam to w osobnym pliku.
chyba trochę przegięłam z dramą

BTW, specjalnie zrobiłam totalne zamotanie z przemieszaniem. Czy zgadniecie, od którego momentu sen Johna jest snem, a od którego jawą, mieszającą się ze snem, no i czy Sherlock na końcu istniej naprawdę tylko w głowie Johna?
© 2012 - 2024 FanRubyGloom
Comments24
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
AlicjaLiddel's avatar
A ja wiedziałam. W momencie jak Johny wziął pistolet.
I aż się boję własnej wyobraźni, która właśnie mnie dobija obrazami Sherlocka i jego reakcji na mózg Watsona na Tej Tapecie. O ile oczywiście to też nie był sen. I John nie obudzi się po raz kolejny, znowu widząc Sherlocka i podcinając sobie żyły. A potem budzi się znowu, i znowu, i znowu.... Brrrr.
Krótko mówiąc: fik zabija.

A.